piątek, 28 stycznia 2011

moi bliscy we mnie wierzą

Przyzwyczajałam moją rodzinę do mojego wyglądu przez jakieś 20 lat. Stąd też nabijają się ze mnie odkąd przeszłam na dietę.
Na każdy niemal produkt spożywczy patrzę teraz spod byka i wszystko wydaje mi się zbyt podejrzane i zbyt naładowane tłuszczem i węglowodanami. Są dwie możliwości - to jakaś faza, którą przechodzi każdy, kto się odchudza, albo mam poważny problem :)

Nie byłam dziś zadowolona z ubytku mojej wagi i oświadczyłam mojej mamie, że muszę mieć bardziej restrykcyjną dietę, na co ona odparła "no tak, wacik na śniadanie, wacik na obiad a kolacji lepiej nie, bo się upasiesz".

Już służę wyjaśnieniem: jakiś czas temu w mediach (czy to na pudelku czy gdzieś w telewizji) zrobiło się dość głośno o technikach odchudzania stosowanych przez modelki, które by nie chodzić z pustym żołądkiem połykały waciki nasączone sokiem pomarańczowym (tu o tym piszą). Jest to oczywiście przerażające, ale moja mama uważa, że moją dietę proteinową zaostrzyć można tylko zmieniając ją na wacikową. No cóż...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz