piątek, 28 stycznia 2011

Kura do znudzenia

Jakoś tak wyszło, że najlepiej smakuje mi kurczak, najłatwiej mi go przyrządzić i w swojej prostocie jest dość wszechstronny kulinarnie. Także pierś kurczaka często na obiad.

co można zrobić z piersi kurczaka?
- usmażyć w charakterze kotleta
- zmielić i usmazyć w charakterze mielonoego kotleta
- nabić na patyk i udawać, że to szaszłyk
- rozbić i zrobić roladkę (np. ze szpinakiem i czosnkiem) podsmażyć na patelni a później do piekarnika (ewentualnie mikrofalówki, ale to na własną odpowiedzialność)
- usmażyć w kawałeczkach i wsypać na sałatę
- jeśli jest zmielona jakoś zaimprowizować z niej pulpety (to mi jeszcze nie wyszło i pierś się rozwaliła na małe grudki)
- jak się rozwali na małe grudki to dodać substancji pomidorowej (przecier, albo pomidory w puszce), czosnku i ziół - niby sos spaghetti. Epic Fail zmienia się w Epic Win
- pociąć na paski i udawać, że to stripsy, maczać w zaimprowizowanym dipie z jogurtu naturalnego

Wszystko na suchej patelni (np. grillowej, ale normalna chyba też da radę) bez dodatku tłuszczu, panierek, mąk i innych grzesznych składników.

moi bliscy we mnie wierzą

Przyzwyczajałam moją rodzinę do mojego wyglądu przez jakieś 20 lat. Stąd też nabijają się ze mnie odkąd przeszłam na dietę.
Na każdy niemal produkt spożywczy patrzę teraz spod byka i wszystko wydaje mi się zbyt podejrzane i zbyt naładowane tłuszczem i węglowodanami. Są dwie możliwości - to jakaś faza, którą przechodzi każdy, kto się odchudza, albo mam poważny problem :)

Nie byłam dziś zadowolona z ubytku mojej wagi i oświadczyłam mojej mamie, że muszę mieć bardziej restrykcyjną dietę, na co ona odparła "no tak, wacik na śniadanie, wacik na obiad a kolacji lepiej nie, bo się upasiesz".

Już służę wyjaśnieniem: jakiś czas temu w mediach (czy to na pudelku czy gdzieś w telewizji) zrobiło się dość głośno o technikach odchudzania stosowanych przez modelki, które by nie chodzić z pustym żołądkiem połykały waciki nasączone sokiem pomarańczowym (tu o tym piszą). Jest to oczywiście przerażające, ale moja mama uważa, że moją dietę proteinową zaostrzyć można tylko zmieniając ją na wacikową. No cóż...

wprowadzenie

Tytułem wstępu chciałabym nakreślić kilka faktów dotyczących mnie, czyli autorki oraz mojej misji zwalczania sadła. Pojedziemy punktami.
  •  moja dieta nie jest ustalona przez żywieniowca, w zasadzie to poszłam na żywioł
  • nie chcę nikogo nakłaniać do moich rozwiązań dietowych, jedynie nakreślić obraz tego, jak w moim przypadku prezentuje się próba walki z niechcianymi kilogramami
  •  jest spora szansa, że nie wiem co robię
 Uważam, że każdy może czuć się dobrze w swojej skórze. Ja - przez całe życie będąc okazałym grubasem - zawsze czułam się nieźle sama ze sobą, ale w jakiś sposób się to skończyło i z dnia na dzień przeszłam na dietę.
Moja dieta jest luźno oparta o dietę proteinową... Aczkolwiek, z racji tego, że w moim wykonaniu jest to trochę freestyle spożywczy to efekty nie są jeszcze piorunujące. Uzbrajam się w cierpliwość, bo poprzeczkę ustawiłam sobie wysoko, aż wstyd się przyznać jak wysoko.
 Mam szczerą nadzieję, że coś z tego wyjdzie, bo jeśli nie to biada mi.